Postanowiłam wykorzystać dwa tygodnie między ostatnim zleceniem a wakacjami i doprowadzić moją stronę do porządku. Do zmian zainspirowały mnie trzy książki, które dostałam w prezencie urodzinowym:
- „The Non-Designer’s Design Book” autorstwa Robin Williams. Autorka zwraca uwagę, że nie wystarczy czuć, że na danej stronie internetowej jest coś nie tak, ale trzeba umieć to coś nazwać. Dodatkowo przestrzega przed wyśrodkowywaniem treści. Pisze, że początkujący często to robią, ale rzadko wygląda to dobrze. I coś w tym jest, muszę przyznać 🙂
- „Graphic Design For Everyone: Understand the Building Blocks so You can Do It Yourself” pod redakcją Cath Caldwell. Pięknie wydana książka z licznymi przykładami dobrych projektów graficznych. Już samo przeglądanie tej książki dużo daje. Dużo o kolorach, zdjęciach, układzie graficznym, ale także o tym, jak stworzyć dla siebie logo i jak opisać swój biznes.
- „How to Write Seductive Web Copy: An Easy Guide to Picking Up More Customers” autorstwa Henneke Duistermaat. Książka napisana krótko i zwięźle o tym, żeby na stronie internetowej pisać… krótko i zwięźle i tylko o tym, co zainteresuje twojego klienta/czytelnika.
Jakiś czas temu robiłam kurs internetowy o HTML, CSS i JavaScript i tam prowadzący – pokazując jakąś wyjątkowo nieudaną stronę pełną dziwnych kolorów – spytał (retorycznie), po co komu tło inne niż białe. Wbiłam to sobie mocno do głowy i starałam się, żeby tło było zawsze białe. Aż do przeczytania wyżej wspomnianych książek o projektowaniu. W końcu postanowiłam poeksperymentować z kolorami i wyrazistymi czcionkami.
Dobre zmiany
Zmian nie było dużo, ale dzięki nim śpię spokojniej.
- Podzieliłam stronę główną na wyraźne sekcje z mocnymi kolorami.
- Wyrzuciłam poprzednią serifową czcionkę i zastąpiłam ją grubym Roboto Condensed.
- Dodałam cztery krótkie „fifki” na stronie głównej, zaraz pod hasłem „Estetyczne strony internetowe dla firm”.
- Wyrzuciłam podstronę „Portfolio” i przeniosłam jej zawartość na stronę główną.
- Na podstronie „Blog” zrezygnowałam ze zdjęcia w tle, a jedynym zdjęciem jest moje malutkie zdjęcie w sekcji „O mnie”.
- Uporządkowałam i uprościłam HTML.
- Dodałam zabezpieczenie przed spamem w formularzu kontaktowym. Tak, tak, do tej pory nie miałam żadnego zabezpieczenia, ale spam zaczął mnie wkurzać, więc podjęłam z nim walkę.
Blog bez zdjęć?
Przyjęło się, że blog ma mieć zdjęcia. Jeśli nie masz swoich, bierzesz któreś z banku darmowych zdjęć. Nawet jeśli nie nawiązuje bezpośrednio do treści wpisu, wygląda ładnie i przyjemniej się czyta. Zdjęcia dodają stronie atrakcyjności, w internecie ludzie wolą dużo oglądać, a mało czytać, więc na niektórych stronach roi się od zdjęć „od czapy”, często nieprzeskalowanych na urządzenia mobilne i spowalniających stronę.
Ja staram się rezygnować ze zdjęć, gdzie tylko się da. Ze względu na ekologię. Przesłanie zdjęcia z serwera do przeglądarki zużywa energię, a zużyta energia to emisja CO2 do atmosfery. Moim marzeniem jest zaprojektować piękną stronę zupełnie bez zdjęć. Czasem korci mnie, żeby jednak jakieś zdjęcia wrzucić (na przykład zdjęcie okładek książek wymienionych wyżej), ale uświadamiam sobie bezsens bezsensownych zdjęć, wrzucanych tylko po to, żeby coś wrzucić, i dalej trzymam się swojego postanowienia. Mam nadzieję, że odchudzone blogi staną się niebawem trendem!